czwartek, 28 czerwca 2012

RECENZJA - kubek termiczny BRUGO

Dzisiaj przychodzę do Was z moim nowym cudeńkiem. :)

Na ten kubek polowałam dość długo. Jeśli dobrze pamiętam to od grudnia zeszłego roku. A to dlatego, że gdy go znalazłam, na stronie pojawiła się informacja, że w tej chwili nie jest on dostepny w Polsce. Więc czekałam do końca stycznia (bo wtedy też miał się pojawić), jak się okazało musiałam czekać dłużej. A gdy się pojawił, nie wiedziałam co mam zrobić. Kupić, nie kupić. To jednak 100 zł, a wiem jak to z kubkami jest - lubią przeciekać. Ale zdecydowałam się i nie żałuje. 
Kubek jest śliczny. Zresztą zobaczcie na poniższych zdjeciach. Dobrze leży w dłoni, ma ładny kolor. Sklep oferuje ponad 10 kolorów, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. 



To oferuje producent:

- 100% gwarancji przed przeciekaniem
- pojemność 450ml
- podwójne ścianki
- wybór jednego z trzech ustawień na zakrętce
- antyposlizgowy spód
- ergonomiczny kształt

Wydaje mi się, że kubek jest solidnie wykonany, co najważniejsze nie przecieka, więc nie muszę się martwić o zalanie notatek, portfela itd. 
Fajną opcją są 3 ustawienia zakrętki. LOCK - wiadomo, szczelne zamknięcie i naprawdę jest ono w 100% szczelne, nic nie przecieka. TIP&COOL - ta opcja pozwala na schłodzenie napoju poprzez przechylenie kubka , napełnia się komora chłodząca i już możemy pić napój w odpowiedniej temperaturze. I ostatnia opcja - SIP - czyli po prostu swobodne picie z kubka.
Odpowiada mi tez pojemość tego kubka - 450 ml to tak w sam raz. Miałam kubek, który miał pojemność 250ml, jest to zdecydowanie za mało, gdy na przykład spędzam cały dzień na uczelni.


Jeżeli jesteście zainteresowane tymi kubkami to zapraszam na stronę BRUGO.




poniedziałek, 25 czerwca 2012

1/98

Na dzisiejszy dzień długo wyczekiwałam. Razem z Mamą ustaliłyśmy sobie, że tego dnia rozpoczynamy nasze wakacyjne zrzucanie zbędnych kilogramów. Chciałyśmy szybciej, ale sesja wpływa na mnie niekorzystnie i w tym czasie wpycham w siebie co popadnie, nie wiem dlaczego. A to również wpływa na mnie źle, bo drażni mnie myśl, że jem byle co. Błędne koło.
To nie jest tak, że jem niezdrowo. Jem, bo weszło mi to w nawyk. Jakiś rok temu postanowiłam zmienić trochę sposób odżywiania. Początkowo może było trudno, ale po paru miesiącach zauważyłam, że ciężko mi zjeść biały chleb, wypić gazowany, słodzony napój (fuj!) czy nie jeść owoców lub warzyw. Wpłynęło to też na moją wagę, bo ubyło 5 kilogramów. Dlatego wierzę w to, że jak już ktoś przestawi się na zdrowsze jedzenie, w ogóle zdrowszy tryb życia to wchodzi to w nawyk i zawsze coś nam z tego zostanie, nawet gdy dopadnie nas obżarstwo. :)
Ja uwielbiam słodycze i przyznam, że ciężko mi z nich całkowicie zrezygnować. Chcę je ograniczyć. Nie mówię żeby nie jeść ich w ogóle, wszystko jest dla ludzi. Co z tego, że nie zjem ich przez 3 miesiące, ograniczę też inne produkty, schudnę, a potem do nich wrócę i przytyje więcej niż schudłam. Ma to sens? Według mnie nie ma. Chodzi o zdrowe i racjonalne odżywianie. I przede wszystkim o wysiłek fizyczny.
Ja chcę codziennie jeździć na rowerze i wykonywać minimum 3 razy tygodniowo ćwiczenia Ewy Chodakowskiej.
A jeśli chodzi o tytuł wpisu, do końca wakacji jest jeszcze 98 dni. Przez ten czas chcę zobaczyć co uda mi się osiągnąć, jeśli chodzi o moją masę ciała, zawartość tłuszczu w organizmie itd. :) Pomiary będę wykonywać co 2 tygodnie, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dzisiaj zaczynam też praktyki w szpitalu, jestem ciekawa czy będę obierać ziemniaki czy rozwozić jedzenie na sale. :D



A Wy wolicie stosować przereklamowane diety czy po prostu racjonalnie się odżywiać?

sobota, 16 czerwca 2012

Początek

Cześć dziewczyny! :) 


A więc to ja - dwudziestoletnia studentka dietetyki postanowiła założyć bloga!
A to wszystko dlatego, że bardzo mnie inspirujecie. Jestem laikiem w tym temacie, chociaż mam za sobą parę nieudanych prób blogowania. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Jeśli chodzi o tematykę to chcę tu pisać o wszystkim po trochu. Zdrowe odżywianie, kosmetyki, znajdzie się też kącik kulinarny. 
Sesja trwa w najlepsze, więc w mojej głowie jest tylko jedna myśl - zdać te cholerne egzaminy. :) A wtedy będę mogła zająć się poważnie blogowaniem.


Buziaki!